Dzisiaj moją intencją jest Was zainspirować do małej rutyny, którą można wprowadzić do rytuału wypraw np leśnych.
Ale od początku. Najpierw obserwujemy zachowania rodzinne podczas utrzymywania porządku w domu. Dorastamy w przyzwyczajeniach, że po sobie zmywamy gary, że sprzątamy swoje biurko, myjemy po sobie sedes. Jeżeli ktoś, nas z tego wyręczał, to niestety później nie mamy odruchu i nawyku, że po sobie się sprząta.
Jest jeszcze jeden aspekt czystości. Gdy jest jeden wielki bałagan w domu to trudniej się za niego zabrać i odwlekanie tej chwili łatwiej tłumaczymy byle wymówkami.
Ten post nie jest zachęceniem Was do bycia frajerem i sprzątania po innych. Wręcz przeciwnie. Chciałbym abyśmy wspólnie jako środowisko małymi krokami nauczyli się nawyku sprzątania swojego domu. Niektórzy z nas nie mają problemu z tym by butelkę przetransportować do śmietnika, inni z nas nie mają problemu z wywaleniem butelki pod krzak w tym samym momencie co opróżnienią ją z płynu i nikt ich nie widzi głęboko w lesie.
Zarówno jedni jak i drudzy jesteśmy wspólnymi mieszkańcami tych jeszcze pięknych terenów. Najpierw zachęcam Was do drobnego nawyku, by mijając śmieci w lesie etc wziąć ze sobą – jeden, tak jeden symboliczny. Niech miną nas turyści widząc go w naszej ręce. Gdy będziemy tak robić, dajemy wzór innym, odgracamy nasz dom, podejmujemy wartościowe działanie ( płatne nie mylcie z wartościowym). Pochwalcie się później zdjęciem na grupie. Niech się wstydzą Ci co nie dorośli do szanowania tego co jest ich domem.
A najmłodszym pokoleniom pokażemy nawyki, które będą ich integrować, dawać im poczucie do odpowiedzialności za swoje otoczenie i bronić tego co jest ich własnością.
P.s. dziś zgarnęliśmy z dzieciakami na spacerze na wysokości Białogonu, w dolinie obok góry kamiennej kilka śmieci, abyśmy w spokoju ducha mogli świętować jutro ich 5 urodziny.